Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
PRACA W BELGII: Szukasz pracy? Znajdziesz na www.NIEDZIELA.BE (sobota 20 kwietnia 2024, www.PRACA.BE)
Belgia: Młodzi i zdrowi. To zdecydowana większość
Belgia: Chwalił Hamas, atakował Belgię. Zostanie wydalony?
Polska: E-rejestracja zlikwiduje kolejki do lekarzy? Wyjaśniamy, o co chodzi
Belgia: Dobra wiadomość! Żywność już tak nie drożeje
Belgia: Maroko obiecuje zacieśnić współpracę w walce z nielegalną imigracją
Koniec z bezdomnością w Brukseli do 2029 roku?
W jakim celu fotografia biznesowa?
Belgia: Seks randka z finałem w sądzie. „Na zdjęciu wyglądał inaczej”
Niemcy: Przywódca skrajnej prawicy oskarżony o użycie nazistowskiego hasła
Redakcja

Redakcja

Polska: Od czego zacząć i ile kosztuje przygoda z fotowoltaiką

W przyszłym roku wchodzą w życie przepisy, przez które instalacje fotowoltaiczne mogą stać nieopłacalne. Dlatego fachowcy radzą śpieszyć się podjęciem decyzji o założeniu paneli.

Od kilku lat w Polsce bardzo dynamicznie rozwija się rynek fotowoltaiki. Według badań Instytutu Energetyki Odnawialnej, których wyniki zostały przedstawione kilka dni temu, 2020 r. był najlepszym w historii rozwoju tego sektora w Polsce. „Moc zainstalowana w fotowoltaice na koniec 2020 roku wyniosła niemalże 4 GW, co oznacza 200 proc. wzrost rok do roku. Jednocześnie, wg Solar Power Europe, w 2020 roku Polska znalazła się na 4-tym miejscu pod względem przyrostu mocy zainstalowanej PV w Unii Europejskiej. Według prognoz IEO Polska w 2021 roku, utrzyma wysokie tempo przyrostu mocy i 4. miejsce w UE. IEO ocenia, że na koniec 2021 roku moc zainstalowana w PV w Polsce może przekroczyć 6 GW.” – oceniają eksperci i dodają, że łączne obroty na tym rynku w 2021 r. przekroczą 9 mld zł.

Polacy pokochali zieloną energię z kilku powodów. Pozwala to obniżyć rachunki za prąd, a rząd i samorządy oferują dotacje do instalacji na prywatnych domach. Przypomnijmy, że państwowe dofinansowanie może wynieść nawet 20 proc. kosztów, ale nie więcej niż 15 tys. zł, a są gminy, które oferują pokrycie nawet 60 proc. kosztów. Jeżeli ktoś rozważa założenie modułów PV, podpowiadamy, od czego zacząć.

To nie solar

Wiele osób myli panele fotowoltaiczne z solarnymi. A choć na pierwszy rzut oka moduły wyglądają podobnie, to działają zupełnie inaczej i służą do czego innego. Solarne używane są do podgrzania wody w domu. Fotowoltaika to produkcja własnego prądu.

PV to zespoły ogniw zbudowanych na bazie krzemu, które produkują napięcie o skali 0,5 V. Zasadą ich działania jest to że krzem pochłania światło słoneczne, wprawia to w ruch elektrony, a to powoduje przepływ energii elektrycznej. Instalacje solarne z kolei pochłaniają (poprzez zainstalowane absorbery) światło, zamieniając je w ciepło, które transportowane przez wodę lub glikol trafia do zasobnika, gdzie podgrzewana jest woda do użytku domowego.

Im większe, tym…

Nie zawsze lepsze. Oczywiście na wielkim dachu można umieścić więcej modułów PV i dzięki temu produkować więcej energii, ale nie tylko rozmiar ma znaczenie. Arcyważne jest umiejscowienie instalacji. Powinna być ona skierowana na południe, bo w innym przypadku nie otrzymamy optymalnego efektu. To trochę tak jak z wlewaniem do samochodu złej jakości paliwa. Pojedzie, ale silnik nie pokaże pełni możliwości.

Planując położenie modułów, fachowiec powinien wziąć też pod uwagą rzucany na nie cień. Jeśli przez długi czas w ciągu dnia moduły są zacienione przez drzewa lub stojący w pobliżu wysoki budynek, to instalacja będzie mniej wydajna. Trzeba też pamiętać że zasadą działania instalacji PV jest to że mają taką skuteczność, jak najsłabszy z modułów. Co oznacza, że jeśli choć jeden nie będzie działał w pełni swoich możliwości, to całość także.

Więcej modułów PV to większa produkcja prądu, ale każda rodzina zużywa określoną jego ilości. Nie warto zatem montować zbyt dużej instalacji, a jej rozmiar fachowiec powinien dobrać do konkretnego przypadku. Przyjmuje się, że 4-osobowa rodzina potrzebuje fotowoltaiki o mocy 5 kWp. Da się to osiągnąć montując ok. 14 paneli za ok. 20 tys. zł i szacowanym koszcie zwrotu od 5 lat w górę. Im większa instalacja, tym wyższe koszty i dłuższy czas zwrotu.

Dodatkowo monter analizując sytuację, musi przy kalkulacjach wziąć pod uwagę regionalne warunki pogodowe. Trzeba wiedzieć, że nie wszędzie w Polsce słońce świeci tak samo.

Chwila na start

Trzeba też przyjąć do wiadomości, że nie zaczniemy produkować prądu z dnia na dzień. Po zamontowaniu modułów, trzeba swoją instalację zgłosić operatorowi sieci dystrybucyjnej, a ten musi założyć w naszym domu licznik dwukierunkowy. Na wizytę montera można czekać nawet miesiąc.

Bez prądu nie ma prądu

Złudne też jest myślenie, że jak w okolicy zabranie prądu, to nasz dom dzięki panelom nadal będzie zasilany. Niestety prawda jest taka, że w większości instalacji montuje się blokady, które „unieruchomiają” fotowoltaikę w przypadku braku prądu z zewnątrz (dla bezpieczeństwa np. serwisantów). Jest możliwość montażu takich instalacji, które działają bez potrzeby zasilania, ale są znacznie droższe. Stosuje się wówczas inwertery, zmieniające prąd stały ze słońca na prąd zmienny.

Kiedy się zwróci?

Gdy mówimy o pieniądzach, pojawia się pytanie o zwrot nakładów. Wspomniane 5 lat to tylko przykład, bo wszystko uzależnione jest od rozmiaru instalacji, jej mocy, produkcji, cen prądu. Eksperci uczulają, że nie można rzetelnie wyliczyć średniego czasu zwrotu dla wszystkich. Wspomniana 4-osobowa rodzina z panelami o mocy 5 kW rocznie, przy obecnych cenach prądu, może zaoszczędzić ok. 2,8 tys. złotych. Jeśli instalacja kosztowała 20 tys. zł to łatwo policzyć, że zwrot nastąpi po 7 latach. Ten okres będzie krótszy, gdy inwestor skorzysta z dofinansowania. W przypadku programu „Mój prąd” może liczyć na 5 tys. zł. Wówczas zwrot nastąpi po ok. 5 latach.

Zaznaczmy, że jeśli ktoś zdecyduje się na przechowywanie nadwyżki energii (np. do wykorzystania w nocy), to musi zainwestować w specjalne magazyny. To sprawi, że inwestycja stanie się droższa, a jej zwrot nastąpi później. Magazyny, w zależności od wielkości i pojemności, kosztują od 5 tys. zł do nawet przeszło 20 tys. zł.

Zmiany w prawie

Z montażem paneli lepiej się pospieszyć, bo nadchodzą zmiany w prawie, które mogą (eksperci mówią, że na pewno) sprawić, że instalacje przestaną się opłacać. Chodzi o to, że Polska dostosowuje przepisy do unijnych i od 2022 r. prosument (osoba wytwarzająca własny prąd) nadwyżkę energii będzie musiał sprzedać, a brakującą kupić.

Dziś osoba prywatna produkująca własny prąd oddaje jego nadwyżkę do sieci, a z koncernami energetycznymi rozlicza się barterowo. Za to, co odda w dzień, może w nocy bezpłatnie odebrać (do 80 proc. oddanego prądu) z sieci. Sprawia to, że prosumenci mający na dachach domów panele praktycznie nie muszą płacić rachunków za energię. Nie płaci się także za wprowadzenie energii do sieci i nie ponosi kosztów eksploatacyjnych infrastruktury zakładów energetycznych.

Od 2022 r. jednak z wielkim koncernem trzeba się będzie rozliczać gotówką. Prosumenci za swój prąd otrzymają 26 gr/kWh, a będą kupować energię za 67 gr/kWh. Eksperci wyliczają, że rodzina zużywająca 4,5 MWh a mająca panele o mocy 5,5 kW za prąd z sieci płaci dziś ok. 100 zł rocznie zamiast 3 tys. zł w sytuacji gdyby instalacji by nie miała. Po zmianach ta rodzina będzie musiała zakupić energię za ok. 2 tys. zł, a sprzeda swoją za jakąś połowę tej ceny. Wnioski: obecnie oszczędności sięgają 2,9 tys. zł a w najbliższej przyszłości stopnieją do ok. 1 tys. zł.

Dobrą wiadomością jest to, że osoby mające już instalacje, lub uruchomią ją do momentu wejścia przepisów w życie, nie będą podlegały nowemu prawu i na obecnych zasadach mogą funkcjonować jeszcze przez 15 lat.


15.06.2021 Niedziela.BE // Bron: News4Media // fot.: iStock

(ec)

 

  • Published in Polska
  • 0

Belgia: 9,7 tys. narodzin w kwietniu. Średni wiek matki 31 lat!

W kwietniu w Belgii urodziło się 9.655 dzieci – poinformował belgijski Urząd Statystyczny Statbel.

We Flandrii, a więc północnej, niderlandzkojęzycznej części kraju, urodziło się 5.450 dzieci, w Walonii, czyli południowej, francuskojęzycznej części Belgii, narodzin było 2.930, a w Regionie Stołecznym Brukseli – 1.275.

Prowincjami z największą liczbą narodzin były w kwietniu Antwerpia (1.670), Flandria Wschodnia (1.224), Hainaut (1.038) i Brabancja Flamandzka (1.018). Najmniej dzieci urodziło się w prowincjach Luksemburg (273), Walońska Brabancja (310) i Namur (421).

Mieszkanki Belgii decydują się obecnie na macierzyństwo w późniejszym wieku niż jeszcze kilkanaście czy kilkadziesiąt lat temu. Średni wiek mieszkanek Belgii rodzących w 2019 r. dzieci wynosił 31 lat.

W 2019 r. w kraju ze stolicą w Brukseli urodziło się 117,1 tys. dzieci. W 2019 r. w Belgii przyszło na świat więcej chłopców (59,6 tys.) niż dziewczynek (57,5 tys.). To łącznie mniej narodzin niż kilkadziesiąt lat temu: w latach sześćdziesiątych XX w. w Belgii co roku rodziło się często ponad 150 tys. dzieci.

15.06.2021 Niedziela.BE // fot. Shutterstock, Inc.

(łk)

 

 

 

  • Published in Belgia
  • 0

Belgia, Antwerpia: W biały dzień mężczyzna śmiertelnie ugodzony nożem

W poniedziałek po południu, w dzielnicy Deurne w Antwerpii, mężczyzna został śmiertelnie ugodzony nożem. Informację tę potwierdziła lokalna policja.

Jak przekazał rzecznik prasowy policji z Antwerpii, Wouter Bruyns, mężczyzna został zaatakowany nożem około godziny 15:40, na ulicy Waterbaan w dzielnicy Deurne.

„Ofiara została kilkakrotnie ugodzona nożem i zmarła na miejscu zdarzenia. Sprawca natychmiast uciekł” - dodał Bruyns. Niedługo potem, aresztowano podejrzanego.

„Kilku przechodniów widziało napaść. Obecnie prowadzimy rozmowy ze świadkami i próbujemy ustalić, co tak naprawdę się wydarzyło. Ofiarą był 52-latek, zaś podejrzany to 48-latek” - wyjaśnił Bruyns.

Nie wiadomo, czy sprawca znał swoją ofiarą oraz jakie kierowały nim motywy.

15.06.2021 Niedziela.BE // fot. Shutterstock, Inc.

(kk)

  • Published in Belgia
  • 0

Belgia: „Najgorszy rok dla belgijskich browarów od drugiej wojny światowej”

- To był bardzo trudny rok, a kryzys pandemiczny miał olbrzymi wpływ na naszą branżę – powiedział Krishan Maudgal, dyrektor organizacji Belgische Brouwers (Belgijskie Browary), zrzeszającej producentów piwa.

W 2020 r. w Belgii sprzedano jedynie 5,7 milionów hektolitrów piwa. To o 19% mniej niż rok wcześniej. Pod tym względem był to najgorszy rok od drugiej wojny światowej.

Przyczyna tego stanu była oczywista: koronawirus. Z powodu pandemii puby i restauracje przez wiele tygodni były zamknięte, a to negatywnie wpłynęło na sprzedaż piwa.

- Już od lat obserwowaliśmy trend spadkowy, jeśli chodzi o konsumpcję piwa, ale w ubiegłym roku spadek był gigantyczny, niespotykany – powiedział Maudgal, cytowany przez portal nu.nl.

Dane dotyczące eksportu do Europy były już lepsze. Eksport do krajów europejskich zwiększył się w ubiegłym roku, mimo pandemii, o 3%. Belgijskie browary sprzedały więcej piwa m.in. do Francji i Holandii.

W przypadku eksportu poza Stary Kontynent odnotowano jednak spadek, i to znaczny. Poza Europę belgijscy producenci sprzedali o 18% mniej tego trunku niż rok wcześniej.

Maudgal ma jednak nadzieję, że teraz będzie jednak lepiej, bo w wielu krajach sytuacja pandemiczna się poprawia, lockdowny się kończą, a puby i restauracje są otwierane.


16.06.2021 Niedziela.BE // fot. Shutterstock, Inc.

(łk)

 

 

 

  • Published in Belgia
  • 0
Subscribe to this RSS feed