Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
Belgia: Więcej kobiet z pracą niż mężczyzn? Jest tylko jedna taka gmina
Niemcy i Francja opracują wspólnie nowy czołg
Słowa dnia: Binnen, buiten
Belgia: Znaczące utrudnienia w ruchu w tunelu Leonard w dniach 8–20 maja
Belgia, biznes: Belgijska gospodarka na plusie!
PRACA W BELGII: Szukasz pracy? Znajdziesz na www.NIEDZIELA.BE (niedziela 5 maja 2024, www.PRACA.BE)
Belgia: Płacenie za streaming? Już tylu ludzi to robi
Belgia: Inflacja w Belgii najwyższa w całej strefie euro!
Niemcy: Coraz więcej zagranicznych lekarzy
Słowa dnia: Kom binnen
Redakcja

Redakcja

Hubert Hurkacz. Kim jest półfinalista Wimbledonu

Polak pokonał „pierwszą rakietę świata” i awansował do półfinału, po czym niestety odpadł ale i tak powinniśmy być z niego dumni bo tegoroczny występ Hurkacza w Wimbledonie to nie lada wyczyn. Kim jest Hubert Hurkacz.

Pochodzącego z Wrocławia 24-latka nie mogą się nachwalić światowe media. Niespodziewanie pokonał Rogera Federera i awansował do półfinału turnieju tenisowego w Wimbledonie. Hubert Hurkacz już zapisał się w historii sportu, bo jest pierwszym zawodnikiem, który z Federerem wygrał seta do zera. „To absolutna demolka, trudna do oglądania. Wygląda to tak, jakbyś po raz pierwszy pokonał ojca. Czy to ostatni raz, gdy widzieliśmy Federera na korcie centralnym? Nawet teraz trudno sobie uświadomić wszystko to, co zrobił, jak dobry był i jak pięknie grał.” - tak o Polaku pisze brytyjski „The Guardian”.

Kim jest Hubert Hurkacz

Karierę zawodową zaczął w 2014, ale już wcześniej odnosił sukcesu juniorskie. Został np. drużynowym mistrzem Europy. Potem był obecny na najlepszych kortach świata. Pierwsze punkty do rankingu ATP World Tour wywalczył w sierpniu 2014 roku. Grał w Australian Open, French Open, US Open i właśnie Wimbledonie. Obecnie Hurkacz w ATP jest na 18. miejscu. W 2018 Polak był nominowany do nagrody ATP w kategorii Newcomer of The Year.

Rodzina

Krzysztof, ojciec tenisisty też ma zacięcie sportowe – grał w piłkę wodną i właśnie od wody swoją aktywność zaczęła obecna gwiazda. ”Hubert uczęszczał na zajęcia na basenie, nawet nie był taki zły, ale piłki wodnej nie mógł uprawiać, bo sekcja we Wrocławiu przestała istnieć. To jest sport, który podoba się tym, którzy go uprawiają, ale może być nudny dla widowni. Gdy Hubert był już na świecie, dla mnie też ciekawsza była koszykówka i tenis. Trzyletnie dzieciaki zwykle wtedy naśladują rodziców. Inne sporty były sugestią, np. gimnastyka, i stały się doskonałym uzupełnieniem zajęć na korcie." - mówił ojciec sportowca w jednym z wywiadów.

Matka Huberta, Zofia, zaraziła syna tenisem. Sama ma na koncie medal mistrzostw Polski. „Mama grała w tenisa, uczyła trochę tatę, a ja w tym czasie, gdy miałem 3-4 lata, odbijałem piłkę o płot. A potem zostałem zapisany na zajęcia.” – wspominał sam Hubert.

Sport

Chociaż tak naprawdę początkowo pasjonowała go koszykówka. Wybrał na szczęście tenis. „Grać w koszykówkę, w której był też dobry, czy w tenisa – to był przez pewien czas dylemat Huberta, ale kadra trenerska zespołu koszykarskiego postawiła warunki, trzeba było wybierać. Ten wybór też był naturalny, bez narad przy stole, po prostu koszykówka zgasła." – opowiadał ojciec sportowca.

Ma też siostrę, Nikę, która także jest aktywna sportowo i np. w parze z Oliwią Jędrzejak w sierpniu 2020 wygrała turniej MKT w Łodzi.

Zarobki

Hubert Hurkacz nie może narzekać na pieniądze. Ma sponsorów i występuje na najlepszych kortach świata. Tylko z obecnego turnieju wróci ze sporą gotówką. Zainkasuje przynajmniej 300.000 funtów czyli ok. 1,5 mln zł, a to nie koniec i może liczyć na więcej, bo finalista Wimbledonu otrzyma 900.000 funtów, a zwycięzca aż 1,7 mln funtów.

12.07.2021 Niedziela.BE // News4Media // fot. Bryan Pollard / Shutterstock.com

(el)

 

Polska: Myśleli, że to rozbity samolot, a znaleźli superbroń Hitlera

Fragmenty poszycia, elementy sterowania – w sumie około 100 kilogramów znaleziska. Myśleli, że na polu wykopali rozbity samolot. Prawda okazała się inna.

Łąki we wsi Mokre koło Zamościa w województwie lubelskim. Tam właśnie Andrzej Maziarz z Muzeum Fortyfikacji i Broni Arsenał w Zamościu, we współpracy z firmą Archeofuture, wydobył z ziemi pozostałości po II wojnie światowej. Szukał resztek rozbitego samolotu, bo na to wskazywały opowieści miejscowych. I faktycznie trafił na jakieś, spore, metalowe elementy. Ale nie jest to samolot. Maziarz wydobył z ziemi pozostałości po rakiecie V2, czyli „cudownej broni Hitlera”.

Lubelski Wojewódzki Konserwator Zabytków, który już został poinformowany o odkryciu dodaje:. „W torfie na głębokości około 2,5 metra odnaleziono rozerwany na dwie części nos rakiety, fragmenty poszycia, mechanizmów sterowania i wiele drobnych elementów, łącznie około 100 kg znalezisk.” - informuje urząd konserwatorski.

Od razu wyjaśnijmy, że rakieta V2 była nadzieją Niemiec na wygranie II wojny światowej. Liczyli, że bez problemu będą mogli ostrzeliwać Londyn. V2 była technologicznym rozwinięciem pocisku V1, który też stanowił poważne zagrożenie dla aliantów, ale miał poważne wady. Pierwsza wersja była łatwa do wykrycia i można ją było zestrzelić. Zdolne do tego były nawet samoloty. „Natomiast V2 była rakietą o unowocześnionej konstrukcji, od startu pionowego do wysokości kilkudziesięciu kilometrów praktycznie niewykrywalną.” - tłumaczy dziennikarzom Maziarz.

Skąd ten pocisk wziął się na polu koło Zamościa. W 1944 roku Niemcy testowali tu V2 wystrzeliwując rakiety z poligonu Blizna – Pustków koło Niska na Podkarpaciu. Celem było zakole Bugu lub Pojezierze Łęczyńsko-Włodawskie. „Ale te wczesne rakiety V2 miały sporo problemów technicznych. Znaczna ich część nie dolatywała do celu. Potrafiły się przełamać w locie, zboczyć z trasy. I jeśli popatrzeć na mapę, to ta rzeczywiście zboczyła trochę na wschód i upadła gdzieś w połowie drogi.” - dodaje Maziarz.

Znalezisko zostanie teraz dokładnie wyczyszczone i zakonserwowane. Ma być pokazywane w Muzeum Zamojskim. Być może jeszcze w tym roku.

12.07.2021 Niedziela.BE // News4Media // fot. LWKZ

(el)

 

Polska: Wpadka Hołowni. Przyjmuje zwolenników "stref wolnych od LGBT"

Do Polski 2050 wstąpili ostatnio samorządowcy, którzy opowiadali się za tzw. „strefami wolnymi od LGBT”. Sam Szymon Hołownia jest przeciwny takim działaniom.

Gdy sprawa wyszła na jaw, Hołownia nie krył zaskoczenia: „Zapytam moją współpracowniczkę odpowiadającą za ten region, czyli posłankę Joannę Muchę o tę sprawę.” – powiedział polityk w programie Wirtualnej Polski. Ten region to  lubelskie.

Hołownia i LGBT

Ale od początku. W 2019 r. kolejne polskie samorządy zaczęły przyjmować stanowiska nazwane „uchwałami anty-LGBT”, które w ocenie wielu aktywistów wprowadzają „strefy wolne od LGBT”. Pisały o tym światowe media, interweniował Rzecznik Praw Obywatelskich i zajmowały się tym sądy administracyjne, które kilka takich uchwał uchyliły.

Sam Szymon Hołownia, kandydując na prezydenta Polski, mówił:  „Zastanawiam się, czy prezydent Andrzej Duda i szef jego sztabu Joachim Brudziński mają świadomość, że ich homofobiczne wypowiedzi prawdopodobnie doprowadzą do samobójstwa kogoś w realnym świecie.” – tak komentował fakt, że głowa państwa podpisała tzw. Kartę Rodziny, w której znalazły się zapisy o "ochronie dzieci przed ideologią LGBT".

Wróćmy jednak do tego, co się dzieje obecnie. Polska 2050 rośnie i przyjmuje nowych członków. Co kilka dni organizowane są konferencje, na których przedstawiani są samorządowcy zaczynający współpracę z Hołownią. 22 maja tak się stało z miejskim radnym z Poniatowej (województwo lubelskie) - Grzegorzem Zburzyńskim. W 2019 roku podpisał się pod dokumentem, który w tym mieście wprowadza „strefę wolną od LGBT”.

Radny właśnie wydał oświadczenie: ”Rozmowy z mieszkańcami naszej gminy przekonały mnie jednak, że tego typu stanowisko może zostać odczytane jako wrogie w stosunku do konkretnych osób i grup, a to nigdy nie było moim celem. Pragnę dodać, że w dniu 19 lutego 2021 roku na wniosek jednego z obywateli procedowana była skarga nawołująca do uchylenia stanowiska z 30 sierpnia 2019 r. Skarga została odrzucona, a ja jako jedyny radny nie głosowałem za jej odrzuceniem. Zamierzam złożyć oficjalny wniosek o wycofanie stanowiska z dnia 30 sierpnia 2019 i przyjęcie zupełnie innego, w którym członkowie Rady potwierdzą, że wszyscy obywatele gminy są równi pod każdym względem i że mogą liczyć na pomoc władz miejskich we wszelkich sprawach, które ich dotyczą, co gwarantuje im Konstytucja naszego kraju.”

Radna też się kaja

To nie koniec, bo przed tygodniem Hołownia przyjął w swoje szeregi Ewę Jaszczuk, radną sejmiku województwa lubelskiego, która też głosowała za stanowiskiem ws. LGBT. Potem odebrała za to medal od ówczesnego wojewody Przemysława Czarnka, który dziś jest ministrem edukacji. Jaszczuk także wydała oświadczenie, w którym ocenia, że głosowanie było błędem i tego żałuje. „Uważam, że każdy człowiek ma prawo do prezentowania swoich poglądów i nikt nie może go w tym ograniczać. Jestem za poszanowaniem wszystkich ludzi bez względu na ich rasę, pochodzenie, wiek, płeć, orientację seksualną czy wyznanie. Szanuję wartości chrześcijańskie, a dobro rodziny jest dla mnie najwyższą wartością. Nigdy nie godziłam się i nie godzę na dyskryminację i odzieranie z godności kogokolwiek”.

12.07.2021 Niedziela.BE // News4Media, fot. // Karol Cygal / Shutterstock.com

(el)

 

Polska: Po ataku na pocztę Dworczyka, politycy dostaną do maili klucze

Echo afery mailowej nie cichnie. Po głośnym włamaniu rosyjskich hakerów na skrzynkę Dworczyka, rząd chce wprowadzić dodatkowe zabezpieczenie przed cyberatakami dla wszystkich parlamentarzystów. Jeszcze w tym miesiącu ma ruszyć zakup niewielkich kluczy, które pomogą uwierzytelniać logowanie polityków do poczty elektronicznej.

Ostrożności nigdy dość

U2F to niewielkie urządzenie, które wyglądem przypomina klasyczny pendrive. Jak podaje Dziennik Gazeta Prawna, państwo planuje wkrótce wyposażyć w nie każdego parlamentarzystę. To wszystko w trosce o bezpieczeństwo informacji przechowywanych na skrzynkach mailowych. Czujność rządu wzrosła po głośnym włamaniu na e-mail szefa KPRM Michała Dworczyka. Choć zdarzenie miało miejsce niespełna miesiąc temu, na jednym z kanałów popularnego komunikatora wciąż publikowane są materiały, które rzekomo mają pochodzić właśnie ze elektronicznej poczty ministra.

Na czym polega praca U2F?

To bardzo proste narzędzie, które pełni rolę drugiego etapu potwierdzania tożsamości osoby logującej się do poczty. Po wpisaniu standardowego loginu i hasła, system będzie wymagał od właściciela skrzynki, aby wpiął do komputera specjalny klucz lub przyłożył go do telefonu. Urządzenie przeprowadza uwierzytelnianie w pełni automatycznie. Eksperci uważają, że jest to jedno z najlepszych zabezpieczeń, które może skutecznie ochronić polityków przed kradzieżą danych.

„Zdecydowanie to jeden z bezpieczniejszych sposobów logowania. Osoba chcąca się włamać do skrzynki e-mailowej musiałaby mieć drugi klucz. Nie odnotowano przypadku złamania tego typu zabezpieczeń.” – wyjaśniał DGP Cyprian Gutkowski z Fundacji Bezpieczna Cyberprzestrzeń

Urządzenie może być kłopotliwe

Zwłaszcza kiedy ktoś zapomni zabrać je ze sobą. Zdaniem posła Michał Gramatyki z Polski 2050 Szymona Hołowni, takie przedsięwzięcie jest zbędne.

„W przypadku poczty sejmowej to wystarczyłoby uwierzytelnienie dwuskładnikowe z potwierdzeniem za pomocą zwykłego SMS-a.” – komentuje polityk na łamach DGP.

Wątpliwość budzi również zakres ochrony, która obejmie jedynie służbowe adresy e-mail. Wyciek informacji z maila Dworczyka, dotyczy jego prywatnej poczty. Wydaje się zatem, że w tej sytuacji nie zawiodły zabezpieczenia, a jedynie czynnik ludzki. Służbowe informacje nie powinny znaleźć się przecież na prywatnej poczcie.

Rząd nie komentuje zdarzenia

Dotychczas rząd wstrzymywał się od komentowania cyberataku na pocztę ministra Dworczyka. W czasie jednej z konferencji dot. szczepień doszło nawet do sytuacji, podczas której KPRM miała wyciszać mikrofony dziennikarzom, korzystającym z okazji, by zapytać o okoliczności zdarzenia. Według informatorów DGP, rząd wkrótce planuje przerwać milczenie.

„To rzeczywiście był błąd, niepotrzebnie tylko wywołaliśmy emocje. Tak już nie będzie, ponadto rozważamy, by przy okazji jednej z konferencji minister Dworczyk odpowiedział na wszystkie pytania w sprawie wycieku.” – wyjaśnia anonimowy rozmówca dziennika.

12.07.2021 Niedziela.BE // News4Media // fot. iStock

(el)

 

 

Subscribe to this RSS feed