Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
Polska: Uniowstąpienie. To już 20 lat. Polska świętuje akcesję do Unii Europejskiej
Już w środę bezpłatny wstęp do prawie 30 belgijskich zamków!
Rozległy pożar w centrum Brukseli! „Ludzi ratowały z dachu helikoptery”
Niemcy: Gospodarka wykazuje lekkie ożywienie
Kochasz? Nie bij! 30 kwietnia - Światowy Dzień Sprzeciwu Wobec Bicia Dzieci
Polskim rencistom ubywa lat. Za to ich liczba z roku na rok rośnie
Doszczętnie spłonęła restauracja w Saint-Gilles
Polska: Ksiądz z zarzutami trafił już za kraty. Ciążą na nim poważne zarzuty
W Antwerpii znaleziono 100 kg kokainy. 16-latek aresztowany
Belgia: Na ulicy w Mol zauważono spacerującego... wilka!
Redakcja

Redakcja

Website URL:

Woluwe-Saint-Lambert pozywa STIB i Brukselę za zanieczyszczenie hałasem

Brukselska gmina Woluwe-Saint-Lambert pozywa przedsiębiorstwo transportowe STIB i Region Stołeczny Brukseli za przekroczenie uzgodnionych norm w zakresie hałasu.

Zdaniem gminy, nowe pociągi metra M7 od wielu miesięcy wytwarzają zdecydowanie za dużo hałasu. Kwestię tę omówiono podczas dwóch spotkań informacyjnych dla mieszkańców, które odbyły się 16 stycznia i 6 czerwca ubiegłego roku, w których uczestniczyli zarówno przedstawiciele STIB, jak i agencja Brussels Environment.

Podczas tych spotkań agencja Brussels Environment podzieliła się wynikami pomiarów przeprowadzonych w dwóch budynkach przy alei Broqueville i Vandervelde, które potwierdziły, że normy hałasu i wibracji uzgodnione pomiędzy Brussels Environment a STIB zostały przekroczone, zwłaszcza w nocy.

Konsultanci odkryli również, że hałas emitowany przez promieniowanie akustyczne ze ścian budynków przekracza niemieckie standardy (w Brukseli nie ma równoważnych standardów).

Gmina argumentuje, że środki łagodzące wprowadzone przez STIB, obejmujące częstsze szlifowanie torów, szybszą naprawę uszkodzonych kół, stopniową wymianę uszkodzonych kół oraz zastosowanie systemu amortyzacji pod torami, nie pomogły w zmniejszeniu hałasu.

22.11.2023 Niedziela.BE // fot. Shutterstock, Inc.

(kk)

  • Published in Belgia
  • 0

Polska: Premier czy wójt i ich małżonkowie będą musieli pokazać, co mają i ile zarabiają

W Sejmie jest już projekt ustawy, która spowoduje, że małżonkowie polityków będą musieli ujawniać swoje majątki. Lista osób jest długa: od prezydenta do wójta.

„Czy osoby piastujące najważniejsze funkcje w państwie powinny ujawniać cały majątek małżeński lub partnerski, nawet jeśli mają formalną rozdzielność majątkową lub łączy je konkubinat?”

Takie pytanie padło w październikowym sondażu. Aż 83,3 proc. Polaków odpowiedziało „tak”.

Kolejne pytanie dotyczyło majątku małżeństwa Morawieckich. I tym razem 82,1 proc. ankietowanych odpowiedziało „tak”.

O sprawie majątku żon i mężów polityków zrobiło się głośno za sprawą właśnie Morawieckich.

Premier, żona i działki

Zgodnie z prawem posłowie, senatorowie, najważniejsi urzędnicy, sędziowie, samorządowcy, komendanci policji muszą co roku wypełniać oświadczenia majątkowe. Ujawniają w ten sposób, ile mają oszczędności, jakie domy i mieszkania, jakie długi i czym jeżdżą. Wszystko to ma służyć przejrzystości władzy i pilnowaniu, czy ktoś nie wzbogacił się w podejrzany sposób w czasie pełnienia funkcji publicznych.

Istnieje jednak kilka sposób na obejście tych przepisów – nie ujawnia się majątku swoich bliskich. Nawet jeżeli jest to żona, z którą się mieszka i z tych zasobów polityk może korzystać.

To miało się – zgodnie z zapowiedzią Kaczyńskiego – zmienić.

– Jesteśmy gotowi uchwalić ustawę, na podstawie której ujawniony byłby majątek współmałżonków polityków – powiedział jeszcze w 2019 roku prezes PiS.

Pomógł Trybunał Konstytucyjny

W 2021 r. Trybunał Konstytucyjny orzekł jednak, że przepisy w sprawie oświadczeń majątkowych najważniejszych urzędników państwowych odnoszące się do majątku ich dzieci, dzieci ich małżonka i dzieci przez nich przysposobionych są niekonstytucyjne. I sprawa utknęła w martwym punkcie.

Bez problemu można poznać majątek premiera. Zgodnie z ostatnim oświadczeniem majątkowym Mateusza Morawieckiego ma on np. 15,7 tys. oszczędności, dom i mieszkanie, nie ma długów. Premier także ujawnia, że przekazał w 2022 roku ok. 380 tys. zł darowizn (w gotówce i mieniu) na pomoc uchodźcom z Ukrainy.

Wiadomo jednak, że premier jest zamożny. Wręcz bogaty. Zdaniem dziennikarzy Onetu czy Wirtualnej Polski nie pokazuje tego w oświadczeniach, bo to majątek jego żony, który został na nią przepisany, gdy

Morawiecki wszedł do polityki, porzucając posadę prezesa banku.

Dziennikarskie śledztwo wykazało, że majątek Morawieckich jest olbrzymi i np. na mocy intercyzy z 2013 roku żona premiera jest właścicielką atrakcyjnych nieruchomości, głównie na Dolnym Śląsku. Szacuje też, że w ostatnich latach Morawieccy nabyli nieruchomości warte prawie 120 mln zł. Dodatkowo przychód Iwony Morawieckiej ze sprzedaży kilku z nich przekroczył w ostatnich trzech latach 21 mln zł.

Żona wójta także

To jednak wszystko informacje nieoficjalne, bo żona premiera nie musi tłumaczyć się ze swojego majątku. I właśnie to ma się zmienić, bo posłowie KO już złożyli w Sejmie projekt nowelizacji ustawy o ograniczeniu prowadzenia działalności gospodarczej przez osoby pełniące funkcje publiczne.

– Już raz chyba ta propozycja odbiła się tutaj od ścian i wzbudziła trochę popłochu czy niepokoju w niektórych poselskich sercach i duszach. Ona chyba zyskała wtedy nazwę „czyste ręce”. Nie lubię przesadnie pompatycznych terminów, ale tutaj termin „czyste ręce” dość dobrze opisuje projekt. Chodzi o obowiązek ujawniania majątków współmałżonków ludzi władzy – powiedział Donald Tusk na konferencji prasowej w Sejmie.

Jeżeli parlament przyjmie nowe przepisy, a prezydent podpisze ustawę, to majątki odrębne małżonków przedstawicieli władz państwowych i samorządowych będą musiały być ujawniane w oświadczeniu majątkowym.

Co to oznacza?

Że nie tylko żona premiera będzie musiała ujawnić swój majątek. Przepisy będą dotyczyły także:

prezydenta Polski,
marszałka Sejmu,
marszałka Senatu,
prezesa Rady Ministrów,
wicemarszałka Sejmu,
wicemarszałka Senatu,
wiceprezesa Rady Ministrów,
ministra,
wójta,
burmistrza,
prezydenta miasta,
członków zarządu powiatu i województwa,
posłów,
senatorów.


25.11.2023 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. iStock

(sl)

  • Published in Polska
  • 0

Polska: Czy znów będziemy musieli nosić maseczki? Wiemy, kto jest na tak

Z powodu rosnącej liczby zakażeń lekarze z Porozumienia Pracodawców Ochrony Zdrowia (PPOZ) apelują o ponowne wprowadzenie obowiązku noszenia maseczek w placówkach medycznych.

Bożena Janicka, prezes PPOZ, podkreśla, że przychodnie znowu są zapełnione pacjentami z objawami grypopodobnymi, co zwiększa ryzyko zakażenia. Maseczki mogą nie tylko uratować życie, ale również zapobiec paraliżowi w służbie zdrowia. Sytuacja już jest o tyle poważna, że wielu pracowników ochrony zdrowia już jest na zwolnieniach lekarskich.

Niektóre szpitale już to robią na własną rękę. Personel medyczny przyjmuje pacjentów tylko w maseczkach, a lekarze apelują do nich, żeby też przychodzili na wizyty z maseczkami.

– Żebyście nas nie zarażali – usłyszał jeden z naszych rozmówców.

Mimo że codziennie diagnozowanych jest ponad 2 tys. nowych przypadków zakażeń koronawirusem, nie oznacza to, że zakażonych jest tylko tyle osób. Skala może być nawet kilka, kilkanaście razy wyższa, niż wynika to z oficjalnych statystyk. Dlaczego tak się dzieje?

Po pierwsze – wiele zakażeń może przebiegać bezobjawowo. Po drugie – z braku obowiązku wykonywania testów w przychodniach i szpitalach. Gdyby obowiązek wrócił, prawdopodobieństwo ograniczenia ekspansji wirusa najprawdopodobniej znacznie by spadło.

25.11.2023 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Canva

(sl)


Polska: Cała prawda o Ukrainkach w Polsce. Tak traktujemy pomoce domowe

Myją okna, odkurzają, prasują, opiekują się osobami starszymi. Często to praca 24 godziny na dobę. Jak w Polsce traktowana jest ukraińska pomoc domowa?

Kiedy 24 lutego 2022 roku Rosja zaatakowała niepodległą Ukrainę, do Polski wyruszyli uchodźcy. Tłumy, kolejki na wschodniej granicy, miejsca noclegowe, wypełnione po brzegi dworce kolejowe i autobusowe – to był normalny widok przez wiele tygodni.

Prawie milion Ukraińców

Według najnowszych danych Eurostatu od wybuchu wojny do Polski przybyło około 17 mln Ukraińców. 15 mln z nich wróciło już do swojego kraju. Obecnie w Polsce przebywa 958 tysięcy Ukraińców. I nie jesteśmy krajem, w którym uchodźców jest najwięcej. Raport Eurostatu pokazuje, że wielu z uciekających przed wojną wyjechało z Polski na zachód. Wybierają głównie Niemcy, gdzie obecnie przebuwa 1,1 mln Ukraińców.

Przypomnijmy jeszcze analizę NBP, w której wprost stwierdzono, że

Wśród dorosłych imigrantów – według szacunków NBP – większość to kobiety (80 proc.). „(...) migrantów sprzed wojny cechowała znacznie lepsza znajomość j. polskiego oraz częstsze zatrudnienie (94 proc. badanych wobec 65 proc. wśród uchodźców)” – czytamy w raporcie.

Wielu z uchodźców przyjechało do naszego kraju bez planów życiowych, bez znajomych, bez rodziny u nas i bez zamierzeń dotyczących pracy. To sprawiło, że wielu z nich żyje „z dnia na dzień”. Z drugiej strony uchodźcy pokazali swoją zaradną stronę. Zaczęli szukać pracy, zarabiają pieniądze, żeby samodzielnie się utrzymać, a nawet zakładaja tu firmy, które dają zatrudnienie także Polakom.

„Migranci najczęściej pracowali w przemyśle i usługach niewymagających wysokich kwalifikacji. Wśród uchodźców największą grupę stanowiły natomiast osoby wykonujące usługi dla gospodarstw domowych” – to kolejna informacja z opracowania NBP.

Ukraińska pomoc domowa

Wiele uchodźczyń z Ukrainy zatrudnia się jako pomoc domowa. Sprzątają, myją okna, piorą, prasują... Ich sytuacji przyjrzało się CARE International in Poland i przedstawiło obszerny raport o ukraińskiej pomocy domowej. Także o tym, jak takie „panie do sprzątania” są traktowane przez Polaków.

„61 proc. respondentek doświadczyło nierównego traktowania, dyskryminacji, nękania lub nadużyć w pracy; 51 proc. było zmuszanych do pracy w czasie choroby; a 46 proc. zgłosiło, że były zmuszane do zbyt długiej pracy lub odmawiano im odpowiedniego odpoczynku i przerw” – to jedne z kluczowych ustaleń zawartych w raporcie.

Wiele z nich nie może liczyć na takie świadczenia jak urlopy czy zwolnienia lekarskie. Problemem jest także niskie wycenianie tego typu pracy i nadużywanie przez pracodawców swojej pozycji.

Tę pracę wykonuje 100 tysięcy kobiet

Powodem takiego stanu rzeczy jest fakt, że cały ten sektor jest „niewidoczny”. Nie ma skutecznych rozwiązań prawnych, które chroniłyby osoby sprzątające w domach czy biurach. A mówimy tu o 100 tysiącach pracujących.

„Warunki pracy ukraińskich pracownic w sektorze pracy domowej zależą od ich miejsca zamieszkania. Istnieją dwie grupy: osoby, które mieszkają ze swoim pracodawcą, i takie, które mieszkają gdzie indziej.

Rodzaj wykonywanej pracy również się różni. Pracownice mieszkające w domu są zwykle zatrudniane do opieki nad osobą starszą, która wymaga całodobowej opieki. Często wykonują one też inne zadania, takie jak sprzątanie i gotowanie” – czytamy w raporcie.

W takim przypadku pracownice mają zazwyczaj własny pokój i najczęściej otrzymują również posiłki lub produkty do ich przygotowania. Ale ceną za to jest pełna dyspozycyjność, a ich praca nie ma końca.

Nie ma wolnych niedziel, a czas dla siebie mogą wygospodarować tylko w porozumieniu z pracodawcą. Ta dyspozycyjność oznacza też często pracę w nocy.

„Czas pracy dla obu grup nie jest w żaden sposób określony, ale w praktyce zazwyczaj przekracza 40 godzin tygodniowo. Ponieważ ich zatrudnienie nie jest zarejestrowane, pracownice domowe nie są uprawnione do płatnego urlopu lub zwolnienia chorobowego. W przypadku niemożności wykonania pracy – z powodu choroby pracownicy lub odwołania umówionego terminu – jest ona przekładana na inny termin” – dodają autorzy raportu.

Wolą się nie narażać

Same Ukrainki nie chcą zgłaszać problemów oficjalnymi kanałami. Nie mają do końca świadomości, do kogo się mogą zwrócić. Wolą nie wchodzić w konflikty.

„Wśród sposobów radzenia sobie z naruszaniem swoich praw respondentki często wyrażały gotowość do kompromisu z pracodawcami. W większości przypadków starają się unikać sporów i dyplomatycznie kierować swoimi stosunkami zawodowymi. Czasami w obliczu kryzysu niektóre z nich decydują się trwać w milczeniu, w niektórych przypadkach szukają alternatywnego zatrudnienia” – czytamy w dokumencie.

23.11.2023 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. iStock

(sl)

  • Published in Polska
  • 0
Subscribe to this RSS feed