Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
Belgia: Więcej kobiet z pracą niż mężczyzn? Jest tylko jedna taka gmina
Niemcy i Francja opracują wspólnie nowy czołg
Słowa dnia: Binnen, buiten
Belgia: Znaczące utrudnienia w ruchu w tunelu Leonard w dniach 8–20 maja
Belgia, biznes: Belgijska gospodarka na plusie!
PRACA W BELGII: Szukasz pracy? Znajdziesz na www.NIEDZIELA.BE (niedziela 5 maja 2024, www.PRACA.BE)
Belgia: Płacenie za streaming? Już tylu ludzi to robi
Belgia: Inflacja w Belgii najwyższa w całej strefie euro!
Niemcy: Coraz więcej zagranicznych lekarzy
Słowa dnia: Kom binnen
Redakcja

Redakcja

Website URL:

Polska: Młoda prawniczka skazana. Zabiła swojego chłopaka. Sędzia: To była toksyczna miłość

W pierwszym procesie Karolina B. została skazana na 15 lat więzienia. Teraz sąd apelacyjny uznał winę kobiety, ale obniżył wyrok.

26-latka, która zaczynała robić karierę prawniczki, zgodnie z prawomocnym wyrokiem sądu ma spędzić w więzieniu 14 lat. Poprzedni wyrok, który zapadł w styczniu tego roku, był o rok wyższy.

Użyła bojowego noża

Sąd Apelacyjny w Warszawie właśnie uznał, że Karolina B. zadała swojemu chłopakowi śmiertelny cios nożem i działała z ewentualnym zamiarem zabójstwa. Obrońcy kobiety chcieli, aby czyn został zakwalifikowany jako nieumyślne spowodowanie śmierci.

Sąd, decydując o karze, podkreślał, że Karolina dźgnęła tylko raz.

– Oskarżona nie kontynuowała ataku. Jednokrotnie pchnęła nożem, a rana mogła się wydawać mniejsza, niż była w rzeczywistości – powiedziała sędzia Anna Zdziarska .

Ostrze jednak miało 15 centymetrów długości. To był nóż bojowy.

Tragedia w Wilanowie

To finał głośnej sprawy, o której mówiła cała Polska. Do tragedii doszło 30 kwietnia 2021 roku. 21-letni Igor K. spędzał wtedy wieczór u swojej dziewczyny Karoliny B. na warszawskim Wilanowie. Późno w nocy z mieszkania zaczęły dobiegać krzyki. Po kilkudziesięciu minutach sąsiedzi zobaczyli leżącego na patio zakrwawionego Igora. Chłopak był ranny w brzuch. Trafił do szpitala. Tam po kilku dniach zmarł.

Igor pochodził z Lublina. Zanim wyjechał do Warszawy, był członkiem Młodzieżowej Rady Miasta. Studiował na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego. Działał też w młodzieżowym parlamencie. Tak samo jak Karolina.

Kobieta mówiła przed sądem, że dostała tej nocy ataku paniki, a jej partner w związku z tym miał wyjść do apteki.

– Wybiegłam za Igorem, żeby mu powiedzieć, że jest nieczynna. Nie zdawałam sobie sprawy, że trzymam w dłoni nóż – zeznawała w sądzie, tłumacząc – jak czytamy w "Fakcie" – że „nie jest zabójczynią”.

Igor, zniknij z mojego życia

Przyznała, że była pod wpływem substancji psychotropowych. W pierwszą noc długiego majowego weekendu piła alkohol i paliła papierosy z zawartością substancji psychoaktywnych.

Podczas procesu również wyszło na jaw, że był to burzliwy związek. Igor chciał się dziewczynie oświadczyć. Ona potrafiła – jak opowiadali świadkowie – poważnie zranić go maczetą.

Rozstawali się i schodzili. Jeden ze świadków zeznał, że  na lustrze w domu Karoliny widział napis: „Igor, zniknij z mojego życia”. 

Matka w obronie dziewczyny

Na koniec pierwszego procesu głos w sądzie zabrała matka Igora: – Chcę dla Karoliny niższej kary – zadeklarowała.

I dodała: – Bycie mamą Igora to był zaszczyt. Oczy matki widzą jednak drugie dziecko, Karolinę. Jej mama też by na pewno dała wszystko, żeby cofnąć czas. Odwiedzałam ją, kiedy była w areszcie, za życia syna nie poznałyśmy się. Nie wiedziałam, że tak bardzo potrzebowała pomocy. Prosiła o nią, ale nikt jej nie udzielił: ani przyjaciele, ani rodzice, ani ja. 

– To zabójstwo było efektem toksycznej miłości. Doszło do celowego zadania ciosu, gdy oskarżona już wiedziała, że on ją opuszcza i musi go zatrzymać za wszelką cenę. Tą ceną było właśnie jego życie. Dlatego jest to zabójstwo w zamiarze bezpośrednim – tak sędzia uzasadniła wyrok sądu.

23.11.2023 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. iStock

(sl)

  • Published in Polska
  • 0

Polska: Najpierw zrobią ci zdjęcia, potem uprzejmie doniosą. A ty... stracisz pieniądze

ZUS coraz częściej kontroluje osoby na zwolnieniach lekarskich. I te kontrole są coraz efektywniejsze. Między innymi dzięki donosom sąsiadów i rodzin pracowników z L4.

Twoi sąsiedzi i najbliżsi w każdej chwili mogą poinformować ZUS o tym, że naruszasz zasady L4. Wówczas możesz spodziewać się niemiłej niespodzianki: pukania do drzwi.

Robią zdjęcia i wysyłają do ZUS-u

Kontrole ZUS-u mają jeden cel: sprawdzić, czy zwolnienie lekarskie jest nadal konieczne oraz czy osoba na zwolnieniu stosuje się do zaleceń lekarskich. O kontrolę często zabiegają sami pracodawcy, którzy podejrzewają swojego pracownika o nieuczciwość.

Zdarza się bowiem, że osoba zatrudniona na umowę o pracę i przebywająca na zwolnieniu lekarskim równocześnie pracuje gdzieś dodatkowo na podstawie umowy zlecenia. Szef może uznać to za naruszenie obowiązków pracowniczych i zwolnić takiego delikwenta.

Ale nie tylko pracodawcy domagają się kontroli. Zasadność L4 kwestionują również rodziny i sąsiedzi osób na zwolnieniach lekarskich. Takie zgłoszenia często zawierają zdjęcia i szczegółowe opisy sytuacji, wskazujące na możliwe naruszenia warunków L4.

Wiele interwencji dotyczy osób, które – przebywając na L4 – publikują w swoich mediach społecznościowych zdjęcia dokumentujące ich aktywność w okresie, w którym powinny odpoczywać i dochodzić do zdrowia.

A co Polak robi na zwolnieniu?

Lista zajęć jest bardzo długa, co skrzętnie dokumentują kontrolerzy ZUS. Również dzięki zdjęciom od sąsiadów czy rodziny. Do najpopularniejszych należą:

• remonty, prace przydomowe, budowanie domu, reperowanie dachu, malowanie,
• opiekowanie się dziećmi,
• sporty, rozrywka.

Sporo osób z tej grupy na zwolnieniu lekarskim pracuje. Są wśród nich m.in. spawacze i informatycy. Popularna jest praca na taksówce, w myjni, restauracji.

Trzeba oddać pieniądze

Jeśli kontrola pracownika na L4 wykaże nieprawidłowości, może dojść do wstrzymania wypłaty zasiłku chorobowego i żądania zwrotu już wypłaconych środków.

W III kwartale 2023 roku ZUS przeprowadził 26,4 tys. kontroli zwolnień lekarskich. 1930 osób straciło zasiłek chorobowy o łącznej wysokości ponad 4 milionów złotych.

Dlaczego więc łamiemy prawo, chociaż wiemy, co nam za to grozi?

– Wynika to z naszej „mentalnej natury”: na wszystko mamy jakiś argument. Również w sytuacji zakrzywiania rzeczywistości – mówi w rozmowie z serwisem Medonet.pl dr Leszek Mellibruda, psycholog społeczny i biznesu.

26.11.2023 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Canva

(sl)

  • Published in Polska
  • 0

Polska: Sklep tak zaszalał z dekoracjami świątecznymi, że wprowadził bilety

Światełka, szopki, bombki, ozdoby… Czego tu nie ma. Jeden ze sklepów przygotował tak atrakcyjny wystrój na Boże Narodzenie, że przyciąga to tłumy. Tyle że niekoniecznie klientów.

Można się tu poczuć jak w bożonarodzeniowej bajce. Stoją choinki, które uginają się od świecidełek i ozdób. Można zobaczyć zimowe chatki-szopki. Do tego cały zestaw świątecznych słodyczy i figurek zwierzątek. Słowem: wygląda to jak pracownia Świętego Mikołaja na dalekiej Północy.

Bilet odliczają od rachunku

Tak właśnie prezentuje się warszawski sklep Flora Point – Świat Roślin. I to właśnie przyciąga tłumy. Wszystkie ozdoby są na sprzedaż, ale nie każdy przychodzi tu na zakupy. Ludzie po prostu chcą wstąpić, zobaczyć, zrobić zdjęcia.

Dlatego sklep postanowił wprowadzić bilety.

„Zapraszamy Was do zwiedzania naszego Miasteczka Świątecznego, gdzie czekają na Was wyjątkowe, tematyczne dekoracje, cudowne świąteczne produkty oraz nowe menu w naszym bistro Paradis” – ogłasza na swoim profilu facebookowym sklep.

Bilet kosztuje 20 złotych, a pieniądze można odzyskać, robiąc zakupy. Właśnie te 20 zł jest odliczane od rachunku przy kasie.

„Stałym klientom z karta gwarantujemy darmowe wejście” – zaznacza sklep.

Reakcje są różne.

Jedni przyklaskują pomysłowi, inni narzekają

„Moim zdaniem trochę słabo, że wprowadziliście bilety. Na całym świecie sklepy (M&M Londyn, Świętego Mikołaja w Norwegii, Bożonarodzeniowy Londyn, już o Stanach nie wspomnę) działają bez biletów” – to jeden z internetowych komentarzy.

Jego autor dodaje, że chciał sklep pokazać gościom z Włoch. Ale teraz jest mu „wstyd” zabrać gości do sklepu z biletami.

„Pamiętajcie, że najwięcej klientów ściąga się poprzez... jedna pani drugiej pani. Dodam, że bywałam u Was przynajmniej trzy razy w roku. Wiem, że odliczany jest koszt biletów, ale jak ktoś kupi coś za 15 zł to nijak ma to sens” – pomstuje.

Są także takie głosy.

„Jestem stałą klientką, od lat i robię zakupy kilka razy w miesiącu. Ostatnio okres przed Bożym Narodzeniem to była masakra, bo i parking zajęty i tłum ludzi, którzy robią jedynie zdjęcia. Przyjeżdżam, bo u Was zawsze najpiękniejsze inspiracje, rośliny i choinki. Nie widzę problemu, bo mam kartę i nie mam też kłopotu z zapłaceniem, bo na pewno jak zawsze zrobię zakupy”.

Link: TUTAJ

26.11.2023 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Flora Point

(sl)

  • Published in Polska
  • 0

Polska: Zimowe mandaty. Ile to może kosztować kierowcę? Nawet 3 tysiące złotych

Okazuje się, że odśnieżenie samochodu może być kosztowaną sprawą. Tak samo jak zostawienie na nim warstwy zamarzniętego białego puchu. Wszystko przez policyjne mandaty.

Sezon na poranne skrobanie szyb i odśnieżanie samochodów można uznać za otwarty. Prawdziwego śniegu jeszcze nie ma dużo (poza kilkoma miejscami w Polsce), ale już trzeba wziąć do ręki zmiotkę i zrzucić z dachu czy szyb warstwę białego puchu. Tak samo trzeba sięgnąć po skrobaczkę i zerwać z szyby lodową powłokę.

I jak co roku trzeba przypominać kierowcom, jak prawidłowo wykonać takie czynności, żeby nie narazić się na mandat. Wysoki.

Za bardzo biały

Zacznijmy od tego, że nie powinno się jeździć zaśnieżonym samochodem. Jeżeli biały puch jest na szybach, to może to znacznie ograniczyć kierowcy widoczność. I za to właśnie można zostać ukaranym.

Nie są to małe pieniądze, bo zgodnie z taryfikatorem kara może wynieść nawet 3 tysiące złotych i 12 punktów karnych. Biorąc pod uwagę, że limit dla kierowcy to 24 punkty, to przewidziana kara jest rzeczywiście dotkliwa.

– Za jazdę „na bałwana”, czyli z czapą śniegu na dachu lub masce samochodu, grozi mandat do 3 tys. zł. Podobnie jest z jazdą „na czołgistę”, czyli w sytuacji kiedy kierowca porusza się samochodem z niewielką szparą wydrapaną w oblodzonej szybie. Pole widzenia kierowcy jest wówczas bardzo ograniczone – ostrzega asp. szt. Sylwia Serafin, oficer prasowa KPP w Lubinie.

Wyimki z kodeksów

Ta wysokość mandatu wynika z art. 97 Kodeksu wykroczeń, który stwierdza: „Kto wykracza przeciwko innym przepisom o bezpieczeństwie lub o porządku ruchu na drogach publicznych, podlega karze grzywny do 3 tys. zł albo karze nagany”.

Do tego można przypomnieć art. 66 Prawa o ruchu drogowym: „Pojazd uczestniczący w ruchu ma być tak zbudowany, wyposażony i utrzymany, aby korzystanie z niego nie zagrażało bezpieczeństwu osób nim jadących lub innych uczestników ruchu, nie naruszało porządku ruchu na drodze i nie narażało kogokolwiek na szkodę”.

To oznacza, że można zostać ukaranym za:

ograniczoną widoczność,
zasłonięcie przez śnieg świateł,
zasłonięcie tablic rejestracyjnych.

Dobrze odśnieżać

To jednak nie koniec zamartwień kierowców, bo można zostać ukaranym za nieprawidłowe odśnieżanie samochodu. Powszechną metodą jest włączenie silnika i skierowanie nawiewu z ciepłym powietrzem na szybę auta. Wówczas kierowca chwyta za skrobaczkę i „atakuje” nią szybę z zewnątrz. Ale na takie zachowania są paragrafy.

W takiej sytuacji można zostać ukaranym za:

zostawienie auta z pracującym silnikiem podczas postoju na obszarze zabudowanym, co kosztuje 100 zł,
oddalenie się przez kierującego od takiego pojazdu to dodatkowe 50 zł kary,
za dodatkowe uciążliwości jak hałas i emisja spalin – 300 zł.


26.11.2023 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. iStock

(sl)

Subscribe to this RSS feed