Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
Belgia: Młodzi i zdrowi. To zdecydowana większość
Belgia: Chwalił Hamas, atakował Belgię. Zostanie wydalony?
Polska: E-rejestracja zlikwiduje kolejki do lekarzy? Wyjaśniamy, o co chodzi
Belgia: Dobra wiadomość! Żywność już tak nie drożeje
Belgia: Maroko obiecuje zacieśnić współpracę w walce z nielegalną imigracją
Koniec z bezdomnością w Brukseli do 2029 roku?
W jakim celu fotografia biznesowa?
Belgia: Seks randka z finałem w sądzie. „Na zdjęciu wyglądał inaczej”
Niemcy: Przywódca skrajnej prawicy oskarżony o użycie nazistowskiego hasła
Belgia: Starzejmy się. Szybko przybywa 80-latków
Redakcja

Redakcja

Website URL:

Polska: Przedsiębiorcy mogą odetchnąć. System przygotowany przez poprzedni rząd do poprawki

To miało być cyfrowe ułatwienie, ale wielu przedsiębiorców drżało na samą myśl. Nowy system e-Faktur okazał się źle przygotowany. Trzeba się wstrzymać z jego startem.

KSeF. Na myśl o tym skrócie prowadzący biznesy w Polsce drżeli. To nowy, informatyczny system, który zaczął być przygotowywany za poprzedniego rządu. Jak wszystko, co nowe i on budził niepokój przedsiębiorców. Obawiali się, że nie nauczą się na czas jego obsługi. Mówili, że system może być niedopracowany i będą błędy. A przecież chodzi o bardzo ważną kwestię, jak rozliczanie faktur.

Ma uszczelnić system podatkowy

Pierwotnie Krajowy System e-Faktur miał stać się obowiązkowy dla wszystkich przedsiębiorców od początku przyszłego roku. Jednak już od początku 2022 roku system funkcjonuje jako rozwiązanie dobrowolne i pozwala przedsiębiorcom na wystawianie faktur ustrukturyzowanych w ramach KSeF.

Zaplanowano, że system stanie się obowiązkowy dla wszystkich przedsiębiorców, niezależnie od tego, czy są oni vatowcami, czy korzystają ze zwolnienia z podatku.

Wprowadzenie KSeF na szeroką skalę ma przyczynić się do usprawnienia obiegu dokumentów i poprawy efektywności gospodarczej kraju.

KSeF musi przejść audyt

Problem w tym, że system okazał się niedopracowany. Wykryte problemy dotyczą przede wszystkim kodu systemu, jego funkcjonalności oraz wydajności. Program wprowadzony w nieprzemyślany sposób mógłby zagrozić stabilności obrotu gospodarczego ze względu na uniemożliwienie przedsiębiorcom wystawiania e-faktur.

W odpowiedzi na wykryte problemy Ministerstwo Finansów zdecydowało o przeprowadzeniu audytu systemu. Szef resortu Andrzej Domański ogłosił, że przetarg na audyt zostanie opublikowany niezwłocznie.

Audyt ma na celu weryfikację systemu oraz identyfikację potencjalnych błędów wymagających natychmiastowej interwencji. Równocześnie minister podkreślił konieczność zintensyfikowania konsultacji z przedsiębiorcami po to, aby system e-faktur został wprowadzony z uwzględnieniem potrzeb i oczekiwań środowisk biznesowych.

Ważny dla gospodarki

Minister Domański zaznaczył, że KSeF jest bardzo ważny dla polskiej gospodarki, ponieważ ma za zadanie nie tylko uszczelnić system podatkowy i zwiększyć dochody budżetowe, ale również tę gospodarkę zinformatyzować.

Na pełną skalę KSeF zostanie wprowadzony dopiero wtedy, gdy resort finansów zyska pewność, że system będzie sprawny na tyle, że nie zagrozi stabilności prowadzenia działalności gospodarczej.

22.01.2024 Niedziela.BE // źródło: News4media // fot. Canva

(ss)

  • Published in Polska
  • 0

Polska: 1500 zł czy mniej? Jakie w końcu podwyżki dla nauczycieli?

Nauczyciele mają się z czego cieszyć, bo już wkrótce zarobią więcej. Średnio ich pensje wzrosną o ponad 1500 zł brutto.

Mimo że podwyżki obowiązują od 1 stycznia 2024 roku, to jeszcze nie wpłynęły na konta nauczycieli, ponieważ trzeba było poczekać z tym na przyjęcie budżetu. 1 lutego przedstawiciele Związki Nauczycielstwa Polskiego mają spotkać się z kierownictwem Men i rozmawiać o podwyżkach. ZNP przypomina, że jeszcze w grudniu jasno przedstawił swoje stanowisko: „Prezydium ZG ZNP wnosi o realizację od 1 stycznia 2024 r. zadeklarowanego przez demokratyczną opozycję w kampanii wyborczej co najmniej 30% wzrostu wynagrodzenia zasadniczego nauczycieli, jednak nie mniej niż 1500 zł”.

Tyle zarabiają

Wynagrodzenie nauczycieli ma wieloskładnikową strukturę, nie ogranicza się do wynagrodzenia zasadniczego. Nauczyciele są uprawnieni do otrzymywania różnych dodatków, a część tych dodatków jest bezpośrednio powiązana z wynagrodzeniem zasadniczym. W związku z tym wzrost wynagrodzenia zasadniczego automatycznie pociąga za sobą wzrost wartości niektórych innych składników wynagrodzenia nauczycieli.

Ile obecnie zarabiają polscy nauczyciele? Wszystko zależy od stopnia awansu zawodowego. Ich minimalne wynagrodzenia zasadnicze wynoszą:

3690 zł brutto dla nauczycieli początkujących,
3890 zł dla mianowanych,
4550 zł dla dyplomowanych.

A tyle zarobią

Rząd, zapowiadając podwyżki, zwrócił uwagę na ogólną płacę otrzymywaną przez nauczycieli, uwzględniając w niej wszystkie składniki wynagrodzenia, a nie tylko wynagrodzenie zasadnicze.

Średnie wynagrodzenia nauczycieli w 2024 roku wyniosą więc:

nauczyciel początkujący – 6 211,22 zł brutto,
mianowany: 7 453,47 zł,
nauczyciel dyplomowany: 9 523,88 zł.

– Zakładamy, że od marca te podwyżki będą spływały na konta nauczycieli, przy czym trzeba też pamiętać, że będą spływały z wyrównaniem za styczeń i luty – powiedziała Barbara Nowacka, szefowa resortu edukacji.

28.01.2024 Niedziela.BE // źródło: News4media // fot. Canva

(ss)

  • Published in Polska
  • 0

Polska: Pensja minimalna. Aż 100 razy jej więcej niż pięć lat temu

Do czego prowadzi skokowe podnoszenie płacy minimalnej? Coraz więcej Polaków zarabia najmniej.

Pan Patryk pracuje w firmie informatycznej, ale do bardzo wysokich zarobków w tej branży, o których krążą legendy, mu daleko. - To 3900 na rękę. Podwyżkę otrzymałem jesienią ubiegłego roku. Było to 800 złotych. Rozmowa z szefem o podwyżce nie była trudna. Powiedziałem po prostu, że rośnie płaca minimalna, a moja pensja niebezpiecznie się do niej zbliża – mówi mężczyzna.

Skok co rok

Od 1 stycznia płaca minimalna wynosi 4242 zł brutto (3221,98 zł netto, czyli na rękę). 1 lipca będzie już nowa stawka – to 4300 zł (3261,53 zł netto). To, że najniższa krajowa rośnie dwa razy jest „zasługą” wysokiej inflacji, bo przepisy nakazują podnosić urzędową pensję przy inflacji powyżej 5 procent. Tak samo zresztą było w 2023 roku.

Trzeba też jasno powiedzieć, że od kiedy Polską zaczął rządzić PiS płaca minimalna rosła skokowo. W 2015 r. wynosiła 1750 zł brutto. W 2022 roku było to już 3010 zł brutto, a w 2023 roku to finalnie 3600 zł brutto.

Politycy PiS chwalą się takimi posunięciami. Przedsiębiorcy raczej mówią o wyższych kosztach i obciążeniach. Dlatego np. branża handlowa oczekuje, że teraz ta gonitwa się zatrzyma. - Wynagrodzenia są obecnie pierwszym składnikiem kosztowym przedsiębiorców działających w sektorze handlowym. Znaczące wzrosty wysokości pensji minimalnej wiążą się więc ze znaczącym wzrostem ich zobowiązań finansowych. Przyczynią się one do konieczności podnoszenia cen sprzedawanych towarów, co stanie się istotnym czynnikiem proinflacyjnym – podaje Polska Izba Handlu przedstawiając swoje oczekiwania wobec rządu KO, Trzeciej Drogi i Lewicy.

Coraz więcej pracowników

Czy podnoszenie płacy minimalnej ma jeszcze jakieś minusy? Okazuje się, że tak i to poważne. Przypadek pana Patryka, który wywalczył podwyżkę, nie jest jedynym, ale forsal.pl alarmuje: - Lawinowo rośnie w Polsce odsetek pracowników z wynagrodzeniem zbliżonym do płacy minimalnej. W tym roku może ich być ponad… sto razy więcej niż pięć lat temu.

Zgodnie z raportem dotyczącym wynagrodzeń firmy Sedlak&Sedlak, jeszcze w 2019 r. zarobki nie przekraczające 110 proc. ówczesnej płacy minimalnej (2 250 zł) miało tylko 0,12 proc. pracowników fizycznych. Jednak już w latach 2020-23 powiększyła się grupa osób, których wynagrodzenia nie przekraczają 110 proc. ustawowej stawki. W połowie 2023 r. grupa ta stanowiła ponad 4 proc. zatrudnionych. Potem zaczęła się jeszcze powiększać.

W tym roku pracujących fizycznie z najniższą pensją ma być nawet 10-14 procent.

Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, kiedy ustalane były zarobki na ten rok (czyli za rządów PiS) oceniało, że zarabiających płacę minimalną jest w Polsce 3,6 mln. To dużo, bo aż 21 proc. wszystkich zatrudnionych.

- Część ekonomistów uważa, że ta liczba jest niedoszacowana i tak naprawdę w drugiej połowie obecnego roku płacę minimalną będzie (oficjalnie) otrzymywać ponad 4 mln pracowników – podaje serwis i dodaje: - Jednocześnie różnica w zarobkach między nimi a osobami z klasy średniej, zarabiającymi jeszcze kilka lat temu dwie-trzy płace minimalne, będzie nadal topnieć.

27.01.2024 Niedziela.BE // źródło: News4media // fot. iStock

(ss)

Polska: Koniec prac domowych. Wielki błąd, czy w końcu nowoczesna szkoła?

Donald Tusk ogłasza koniec z pracami domowymi w szkole. Jedni mówią „wreszcie”, inni pukają się w czoło.

- Zmora – mówi pan Paweł, ojciec trzech córek, z których najmłodsza jest w II klasie szkoły podstawowej. - Ale potrzebna – dodaje od razu.

Chodzi o prace domowe, których zmierzch zapowiedział premier Donald Tusk. Ogłosił właśnie: - Uroczyście ogłaszam: od kwietnia nowe zasady prac domowych. W klasach od 1 do 3 żadnych prac domowych. No chyba, że czasami jakiś wierszyk. Od 4 do 8 klasy prace domowe tylko dla chętnych i bez oceniania.

Ministra edukacji, Barbara Nowacka wyjaśnia, że faktycznie już w kwietniu takie rozporządzenie będzie funkcjonowało.

Co na to rodzice? Pan Paweł przyznaje, że z córkami dużo czasu spędza na odrabianiu lekcji, ale nie chce likwidacji tego rozwiązania. - Jestem za ograniczaniem ilości zadawanych zdań, za wolnymi weekendami i feriami, ale dziecko wymaga i takiej pracy w domu. Nie chodzi o nadrobienie tego, czego nie udało się zrobić na lekcji, ale na doskonaleniu umiejętności np. czytania i pisania. Nie wiadomo też jak potraktować wykonanie pracy plastycznej? Czy to też będzie zakazane? - stawia pytania.

Głosy „za”

Zwolennicy proponowanego rozwiązania mówią, że dziecko potrzebuje czasu na odpoczynek i zabawę. Że obecnie młodzież jest przeciążona szkołą. Że trzeba też odchudzić programy nauczania. I dodają, że w końcu polska szkoła wchodzi w XXI wiek.

- Uważamy, że szczególnie w przypadku dzieci najmłodszych, z klas 1-3, praca domowa bardzo często jest bardziej obowiązkiem rodzica niż dziecka, ale dzieje się tak również przy starszych dzieciach – ocenia wprost Katarzyna Lubnauer, wiceszefowa MEN i dodała, że w zmianie chodzi o to, aby gdy dzieci wracają z „umownej ich pracy, czyli ze szkoły”, mogły poświęcić czas rozwijaniu zdolności, zabawie, kontaktom z rodzicami czy rówieśnikami.

- Podoba mi się to rozwiązanie. Będziemy mieli więcej czasu na swoje zainteresowania i oczywiście naukę - mówi Dziennik.pl uczennica Dominika z podstawówki w gminie Tykocin. Takich głosów w szkołach jest więcej: - Cudownie - Adrian z Białegostoku. A Julia z tego samego miasta dodaje: - Ja i tak mam dużo nauki, prace domowe tylko utrudniają.

Głosy na „nie”

Pan Paweł jednak ma inne spojrzenie. Mówi, że całkowite zerwanie z zadawaniem do domu przyniesie złe skutki i nie chodzi wyłącznie o naukę. - Mam wrażenie, że odrabianie pracy domowej w wielu domach może być jedyną okazją w ciągu dnia aby rodzic spędził czas z dzieckiem – tłumaczy i wyjaśnia, że jego starsza córka, która jest w szkole średniej ma bardzo mało zadawane. - Taka jest polityka szkoły i to dobre rozwiązanie. Nie likwidacja, ale ograniczenie – proponuje.

Dodajmy tylko, że polski uczeń w wieku 15 lat na prace domowe poświęca średnio ok. 7 godzin tygodniowo. Wynik dla Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju to 5 godzin.

- Pewnych umiejętności się nie nabędzie, jak się nie ćwiczy. To tak jak ze sportowcem, jeśli nie ćwiczy, to nie będzie umiał. Tak samo jest ze szkołą. Wszystko zależy od tego, w jakim zakresie pani minister to wprowadzi. Czy to będą jakieś okresy przejściowe? Czy rzeczywiście tak, że od pierwszego kwietnia mamy nie zadawać zadań domowych? - mówi RMF FM Magdalena Mazur, dyrektorka Szkoły Podstawowej nr 12 w Krakowie i tego typu głosów nauczycieli jest więcej. I to nie tylko ich.

Anna Wittenberg w DGP przywołuje wyniki badań (z 2014 r.) wskazujących, że sami nauczyciele mają braki, które nie pozwalają im na realizację programu nauczania na lekcji.

- Trudno zgodzić się z tym, że prace domowe nie mają sensu. Są skuteczną formą nauki dla starszych uczniów. Są mało skuteczne dla młodszych mało samodzielnych uczniów, ale wszystko zależy od formy tych prac i sposobu ich sprawdzenia i informacji zwrotnej – niedawno przekonywał dr Maciej Jakubowski i dodał, że w przypadku młodszych i mniej samodzielnych uczniów zadania domowe - powtórkowe - mogą być bardzo skuteczne.

Jakubowski jest szefem Instytutu Badań Edukacyjnych. Na stanowisko powołała go ministra Barbara Nowacka.

Link: TUTAJ

27.01.2027 Niedziela.BE // źródło: News4media // fot. iStock

(ss)

  • Published in Polska
  • 0
Subscribe to this RSS feed