Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
Niemcy: Coraz więcej zagranicznych lekarzy
Słowa dnia: Kom binnen
Polska: Rewolucja w lekach. W życie wchodzą właśnie nowe zasady ich dawkowania
Belgia: Przybywa niezdolnych do pracy. W tych branżach ryzyko największe
PRACA W BELGII: Szukasz pracy? Znajdziesz na www.NIEDZIELA.BE (sobota 4 maja 2024, www.PRACA.BE)
Belgia ubiega się o organizację European Youth Olympic Festival W 2029 roku
WHO: „Pandemia spowodowała wzrost liczby dzieci z nadwagą”
Strajki kosztowały Brussels Airlines aż 14 milionów euro!
Kino plenerowe powróci do Brukseli w czerwcu!
Belgia: Co roku ponad 2000 kierowców karanych za jazdę środkowym pasem ruchu
Redakcja

Redakcja

Website URL:

Polska: Czy można nagrywać policjanta? Tak, ale... Policja pokazuje wyrok

Ponad 9 tysięcy złotych ma zapłacić kobieta, która nagrała interwencję policji i umieściła film w sieci.

Wyrok – uściślijmy – dotyczy nagrywania policjantki podczas interwencji i nie odnosi się do innych okoliczności, w których nagrywanie funkcjonariusza jest dozwolone. Gdy ktoś kręci film z wydarzenia publicznego, w miejscu publicznym to nie powinien z tego powodu mieć kłopotów. Ale ta sytuacja była trochę inna...

Kamery wszędzie

Od 2019 roku policjanci zaczęli być wyposażani w kamery osobiste. To małe urządzenia, które można zamontować na mundurze. Szefostwo MSWiA tłumaczyło takie posunięcie troską o dobro funkcjonariuszy.

– Potwierdziła się teza, że kiedy coś jest nagrane, zarejestrowane, no to powoduje zdecydowanie większą transparentność działań policyjnych i zmniejsza poziom wątpliwości i dyskusji wokół prawidłowości działań policyjnych. Skarg związanych z działaniem policji, tymi nagrywanymi na kamerach, jest zdecydowanie mniej niż przedtem. Wartością tego rozwiązania technicznego jest transparentność – przekonywał były wiceminister Jarosław Zieliński.

Chodziło także o to, że obecnie każdy ma w kieszeni smartfon kamerę. W każdej chwili może nagrać interwencję policyjną i ją opublikować w sieci. Może też przedstawić nie całe zajście, ale jego fragment pokazujący mundurowego w złym świetle.

Dyskusja o tym, czy można nagrywać policjanta wraca, co jakiś czas, a opinie prawników i sądów zależą od konkretnej sytuacji.

Spora kara

Policja pokazuje wyrok sądu w Katowicach. Właśnie skazał on mieszkankę tego miasta i nakazał zapłacić 6 tys. zł na rzecz nagrywanej policjantki oraz 3,6 tys. zł kosztów postępowania sądowego. Kobieta musi także usunąć film z sieci, usunąć obraźliwy komentarz i opublikować przeprosiny.

Mieszkanka Katowic nie odwołała się od wyroku i ten się uprawomocnił.

Do interwencji, podczas której został nagrany wizerunek policjantki, doszło 24 września ubiegłego roku w centrum Katowic.

– Mieszkanka jednej z kamienic zgłosiła zakłócenie ciszy nocnej. Zgodnie z obowiązującymi przepisami – w pierwszej kolejności policyjny patrol przyszedł do zgłaszającej, żeby dowiedzieć się szczegółów i ustalić okoliczności zgłoszenia.

Kobiecie bardzo nie spodobało się to, że policjantki zapukały do jej drzwi. Złożyła na nie skargę – wyjaśnia policja.



I dodaje, że patrol był także wyposażony w kamery, a z tych nagrań jasno wynikało, że „czynności zostały przeprowadzone zgodnie z obowiązującymi przepisami, a zarzuty skarżącej są bezpodstawne”.

Publiczny, ale nie publiczny

Kobieta jednak swoje wideo umieściła w sieci. I w tym problem. Prawo jasno wskazuje, że nie trzeba mieć niczyjej zgody na publikację wizerunku, jeżeli jest to osoba publiczna, powszechnie znana, np. polityk czy aktor. W innych przypadkach trzeba mieć zgodę osoby nagrywanej.

– Wprawdzie policjant jest funkcjonariuszem publicznym, ale, co istotne, nie jest osobą powszechnie znaną, stąd wyjątek dotyczący rejestrowania i upubliczniania jego wizerunku nie ma tu zastosowania – tłumaczy teraz policja.

I sad podzielił to przekonanie.


17.10.2023 Niedziela.BE / źródło: News4Media // fot. gov.pl

(sp)

  • Published in Polska
  • 0

Polska: Boomerskie Słowo Roku 2023. Już wiadomo, co śmieszy młodych w języku ich rodziców

Piątek, trzynastego. Tego dnia został rozstrzygnięty plebiscyt z przymrużeniem oka. Na Boomerskie Słowo Roku 2023. Które wygrało?

O ten zaszczytny tytuł ubiegało się 21 kandydatów. Wśród nich m.in. klawo, wihajster, pannica, serwus. Zwycięzcę poznaliśmy nie dość, że 13, to jeszcze w piątek.

Kto to jest boomer?

To – jak podaje polszczyzna.pl – slangowe określenie ludzi starszych co najmniej o pokolenie od obecnej młodzieży. Wyraża ironię.

Tak nazwana osoba często nie zna tego słowa, zatem można w ten sposób obrazić kogoś bez jego wiedzy.

Boomerzy (lub boomers) na ogół cechują się niezrozumieniem współczesnego świata, zachodzących w nim zmian i nowej technologii. Nie podążają za najnowszymi trendami, wolą swoją dawną rzeczywistość, do której są przyzwyczajeni.

Często nie kryją się też z tęsknotą za przeszłością (kiedy sami byli młodzi; bo za naszych czasów).

Zaczęło się rok temu

Boomerskie Słowo Roku po raz pierwszy zostało wybrane w 2022. Wtedy stała za nim agencja badawcza SW Research. W tym roku plebiscyt zorganizował Piotr Iskra i portal Iskry Wiedzy we współpracy z serwisami Joe Monster i Demotywatory.

Ten quasi-konkurs to żartobliwa odpowiedź na popularne słowa i wyrażanie używane przez boomerów, uznawane dziś za przestarzałe lub dalekie współczesnej polszczyźnie.

Jakie słowo wygrało plebiscyt?

Zwycięzcę ogłoszono w piątek 13 października. Boomerskim Słowem Roku 2023 został zwrot „proszę ja ciebie”. Ta propozycja zebrała 14,4 proc. głosów. Internauci uznali, że dzisiejsza młodzież z pewnością nie używa tego zwrotu.

To – jak zauważyli organizatorzy – „zwrot mówiący o tym, że używająca go osoba na pewno nie należy do młodzieży, a nawet jeśli, to najpewniej wykorzystuje ten zwrot prześmiewczo. Najgorsze jest to, że jak się z czegoś śmiejemy i zaczynamy tego używać w sposób prześmiewczy, to w końcu – no właśnie – zaczynamy tego po prostu używać”.

Drugie miejsce zajęło słowo „facetka”, które zdobyło 10,78 proc. głosów internautów.

„To dla nas niemałe zaskoczenie, bo myśleliśmy, że tego słowa używało się tylko w podstawówce jakieś 30 lat temu, a jednak dojrzali, a nawet przejrzali już ludzie z jakiegoś względu nadal go używają! Dlaczego? Po co? W jakich sytuacjach?” – komentują organizatorzy.

Na trzecim miejscu znalazł się – uwielbiany przez starsze pokolenia – zwrot „za moich czasów”. Wskazało go 9,16 proc. głosujących.

„Tutaj nie trzeba nic dodawać. Za naszych czasów nie było takich plebiscytów” – żartują organizatorzy.

A oto ranking plebiscytu Boomerskie Słowo Roku 2023:

1. proszę ja ciebie - 14,44 proc.,
2. facetka - 10,87 proc.,
3. za moich czasów - 9,16 proc.,
4. klawo - 7,40 proc.,
5. wihajster - 6,74 proc.,
6. pannica - 6,39 proc.,
7. serwus - 4,68 proc.,
8. pekaes - 4,38 proc.,
9. prywatka - 4,28 proc.,
10. git - 4,23 proc.,
11. ten teges - 4,18 proc.,
12. kaszana - 3,27 proc.,
13. sień - 3,07 proc.,
14. dyskoteka - 2,67 proc.,
15. wiocha - 2,52 proc.,
16. synek - 2,42 proc.,
17. essa - 2,11 proc.,
18. w dechę - 2,11 proc.,
19. saturator - 2,01 proc.,
20. wapniak - 1,91 proc.,
21. boomer - 1,16 proc.


21.01.2023 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. iStock

(sp)

  • Published in Polska
  • 0

Polska: Pomarańczowe tablice rejestracyjne na polskich drogach. Tylko dla wybranych

Są białe, zielone, żółte, a teraz będą także pomarańczowe. W Polsce pojawi się nowy kolor tablic rejestracyjnych. Ale nie dla każdego.

Do różnych kolorów tablic przymocowanych do samochodów już się przyzwyczailiśmy. Królują oczywiście biała z czarnymi literami i cyframi.

Co oznaczają te kolory?

Są także żółte zarezerwowane dla samochodów zabytkowych. To te mające przynajmniej 25 lat (lub 30 lat w województwach mazowieckim, wielkopolskim i świętokrzyskim).

Kolor zielony jest przeznaczony dla pojazdów bezemisyjnych. Do tej grupy zaliczają się zarówno auta elektryczne zasilane ogniwami, jak i samochody wodorowe. Przydzielane są automatycznie do każdego nowo rejestrowanego pojazdu.

Są także niebieskie tablice. Przeznaczone są dla pojazdów przedstawicieli: dyplomacji, urzędów konsularnych, misji specjalnych obcych państw, organizacji międzynarodowych.

Pomarańczowe tablice. Kto będzie musiał ich używać?

W połowie 2024 roku na drogach zadebiutuje nowy kolor – pomarańczowy. Wynika to ze zmian w prawie, które wprowadzą nową kategorię pojazdów, czyli samochodów osobowych przeznaczonych do zawodów sportowych.

Uporządkowanie przepisów było podyktowane tym, że takie auta do tej pory nie przechodziły badań technicznych i nie miały tablic, a nadgorliwa policja potrafiła robić kłopoty nawet podczas rajdów samochodowych.

W przyszłym roku  właściciele pojazdów rajdowych będą musieli raz w roku pojawić się na stacji kontroli pojazdów.

Czy takim autem będzie można np. jeździć do pracy? Nie. Tablice mają służyć do poruszania się drogami publicznymi tylko w czasie zawodów sportowych.

Czarne odchodzi do przeszłości

Niekiedy jeszcze na drogach można spotkać pojazdy z czarnymi tablicami i białymi literami. To stare rozwiązanie, które funkcjonowało do 2000 roku. Wtedy właśnie weszły w życie „białe blachy”.

Czarne mają pojazdy, które od tamtego czasu nie były przerejestrowywane, a właściciel auta nie chciał zmian. Szacuje się, że mamy w Polsce jeszcze ok. 860 tys. pojazdów z czarnymi tablicami.

Jednak do 1 stycznia 2024 roku właściciele takich samochodów muszą wyrobić nowe tablice – zgodne z obowiązującymi teraz zasadami.

21.10.2023 Niedziela.BE // źródło:News4Media // fot. iStock

(sp)

Polska: Pełną pieniędzy reklamówkę podała złodziejom jak na tacy. Straciła cały majątek

Do reklamówki spakowała pieniądze i biżuterię. Torbę wyrzuciła przez okno. Uwierzyła policjantom, że namierzyli ją złodzieje i chcą okraść. To kolejna ofiara, która przekazała oszustom potężny majątek.

Do 66-latki z Krakowa zadzwonił „pracownik poczty”. Ponieważ chciał jej dostarczyć przesyłkę, więc dopytywał ją o dokładny adres, mimo że taki powinien znajdować się na wspomnianej przesyłce.

Chwilę później zadzwonił do niej mężczyzna. Ten z kolei podał się za „policjanta”. W trakcie rozmowy powiedział 66-latce, że jej mieszkanie obserwują przestępcy, którzy będą próbowali ją okraść.

Scenariusz oszustwa

Żeby ją przed tym uchronić, „policjant” nakazał kobiecie spakować wszystkie oszczędności i cenne rzeczy do reklamówki i wyrzucić ją przez okno. Zapewnił ja przy tym, że po zakończeniu „policyjnej akcji” odzyska swoje oszczędności.

Mężczyzna polecił również kobiecie, żeby zadzwoniła pod numer 997 do dyżurnego policji i potwierdziła, że trwa właśnie „akcja specjalna”. W słuchawce odezwała się inna osoba, która potwierdziła słowa oszusta.

Tyle że wybranie numeru 997 bez rozłączenia prowadzonej rozmowy niczego nie zmieniło – kobieta wciąż była połączona ze złodziejem.

Majątek w plastiku

Ostatecznie 66-latka zgodnie z poleceniem fałszywego policjanta wyrzuciła reklamówkę przez okno. Wcześniej spakowała do niej ponad 100 tysięcy złotych i złotą biżuterię.

Gdy po kilku godzinach nie wróciły do niej – jak to obiecywał fałszywy policjant – ani pieniądze, ani biżuteria, kobieta zrozumiała, że została oszukana. Dopiero wtedy zgłosiła się na policję.

Uwierzył, że uczestniczy w „policyjnej akcji”
To nie pierwsze oszustwo, po który ludzie tracą naprawdę duże pieniądze. Wcześniej ofiarą złodziei stał się 94-latek z Warszawy.  

– Starszy Mężczyzna był przekonany, że bierze udział w policyjnej akcji. Przygotował ponad 652 tysięcy złotych i zgodnie z instrukcjami, jakie otrzymał od fałszywych funkcjonariuszy, zapakował je do reklamówki, wyniósł przed blok i zostawił przy drzwiach wejściowych do budynku – relacjonowali policjanci.

Na szczęście obserwowali oni 2 młodych mężczyzn, którzy kręcili się wokół budynku, na zmianę rozmawiając przez telefon. Kiedy jeden z nich podszedł do klatki schodowej i zabrał pozostawioną torbę, policjanci wkroczyli do akcji. I go zatrzymali.

– W ręce policjantów wpadł też drugi z młodych mężczyzn. Zatrzymani przez policjantów mężczyźni okazali się nastolatkami w wieku 15 i 16 lat – podała policja.
Obaj trafili do policyjnej izby dziecka.

Prawie 2 miliony zostawił przed blokiem

Mniej szczęścia niż mieszkaniec Warszawy miał 85-letni mieszkaniec Częstochowy. Stracił on prawie 1,8 mln zł, bo uwierzył fałszywym policjantowi i prokuratorowi, że jego pieniądze na kontach bankowych są zagrożone.

Wcześniej na jego telefon stacjonarny kilka razy dzwonili dwaj mężczyźni. Jeden twierdził, że jest prokuratorem, drugi – policjantem. Przekonali mężczyznę, że jego pieniądze na kontach bankowych są zagrożone. Zapewnili jednak, że można je uchronić. Wystarczy, że 85-latek będzie postępował zgodnie z ich wskazówkami.

„Zgodnie z instrukcjami od „śledczych” 85-latek udawał się za każdym razem do placówek bankowych, żeby wypłacić pieniądze. Potem zgodnie z „planem” jechał na spotkanie z zupełnie obcym mężczyzną. Był przekonany, że bierze udział w akcji przeciwko oszustom i żeby uchronić swoje spore oszczędności, musi je przekazać policjantom” –  czytamy w policyjnym komunikacie.

W końcu fałszywi policjant i prokurator  przestali do niego dzwonić. Dopiero wtedy 85-latek zrozumiał, że został nabrany i zgłosił się do komendy.

A policja apeluje i ostrzega, ostrzega i apeluje

Do takich dramatycznych dla ofiar sytuacji dochodzi mimo niezliczonych ostrzeżeń policjantów. Apelują oni do seniorów, żeby wobec osób dzwoniących do nich z takimi historiami kierować się zasadą ograniczonego zaufania.

– Nasi współrozmówcy mogą podać się za każdego: współmałżonka, dziecko, wnuka, urzędnika, policjanta czy pracownika banku – tłumaczą policjanci z Krakowa.

I dodają: – Kiedy telefonująca do nas osoba opowiada niecodzienną, wręcz sensacyjną historię, wywiera presję czasu, nie pozwala przerwać rozmowy, pyta o nasze oszczędności, najlepiej rozłączmy się i zadzwońmy na policję.

I apelują: – Nigdy i pod żadnym pozorem nie przekazujmy naszych pieniędzy oraz kosztowności obcym osobom.

17.10.2023 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. iStock

(sp)

  • Published in Polska
  • 0
Subscribe to this RSS feed